Podsumowania mijającego roku stały się u mnie już tradycją, ale na ten rok cieszę się jakoś bardziej. Przeglądając zdjęcia i zaglądając pamięcią wstecz widzę, ile dobrych rzeczy przyniósł 2021 rok. W przeciwieństwie do 2020 roku, przy którym tak naprawdę nie wiedziałam, co powinnam napisać. Przed nami podróż przez 12 miesięcy 2021 roku.
Styczeń 2021 r.
Ten rok zaczął się trochę inaczej, niż zwykle. Po 2020 roku nie byłam pełna nadziei, raczej bałam się, co jeszcze gorszego może nas spotkać. Studia nadal odbywały się zdalnie, a nade mną coraz wyraźniej wisiało widmo pracy licencjackiej. Mimo wszystko – najwięcej czasu spędzałam na rurce.
Ten rok zaczęłam od powrotu do strechingu i chwaliłam się mostkiem, do którego udało mi się wejść, po dłuższej niemocy. Zrobiłam także extended butterfly, który był wcześniej moim nieosiągalnym marzeniem. Nie odpuszczałam treningów i coraz bardziej wkręcałam się w exotica. Zbliżała się sesja, a ja nadal nie opuszczałam treningów. Zdalne studia zdecydowanie mnie rozleniwiły w kwestii nauki.
W tym miesiącu na blogu pojawiły się dwa posty. Pierwszy dotyczył wyprawki na pierwsze zajęcia pole dance i z niego powstał też pierwszy post podsumowujący, który ukazał się na Instagramie. Drugim postem była ocena traileru „Strip down, rise up” i burzy, jaką on wywołał.
Luty 2021 r.
W lutym sesja weszła na całego, więc chcąc nie chcąc musiałam jej poświęcić trochę uwagi. Zwłaszcza, kiedy trzy razy zdawałam egzamin z embriologii (na samą myśl robi mi się niedobrze). Dostałam swój pierwszy strój z Bandurska Design i byłam w nim totalnie zakochana! W lutym wróciłam do domu odpocząć, dlatego na rurze było mnie trochę mniej.
Na blogu pojawiła się recenzja wspomnianej wcześniej Netflixowej produkcji – „Strip down, rise up”. W Niezbędniku poledancerki pojawił za to post dotyczący strechingu, który również przerobiłam na grafikę informacyjną na moim Instagramie.
W lutym miałam przyjemność poprowadzić dwa treningi indywidualne, które wylicytowały dziewczyny w ramach akcji WOŚP na Uniwersytecie Medycznym w Lublinie. Chyba to utwierdziło mnie w przekonaniu, że wewnętrznie chciałabym być instruktorem… 🙂
Marzec 2021 r.
W marcu działo się już dużo więcej! Trenowałam częściej niż dotychczas i chyba lepiej niż dotychczas. Skupiałam się na strechingu, poprawiałam swoją wspinaczkę – tak, po 6 latach trenowania pole dance zawsze można robić to lepiej. W marcu rozpoczęłam kolejną akcję na Instagramie, czyli #podstawynarurce. Sprawiło mi to wiele frajdy, a przede wszystkim pozwoliło na solidne przetrenowanie wszystkich figur podstawowych. Posty pojawiały się w każdy piątek, aż do września, ale o tym później :).
12 marca byłam na maxa dumna ze swojej V-ki, która kiedyś była dla mnie nieosiągalna! Przeglądając posty na Instagramie widzę, że zaczęłam wtedy bardziej zwracać uwagę na techinkę wykonania poszczególnych figur czy obciągnięte stopy 🙂 18 marca zrobiłam też pierwszy raz samodzielnie iguanę, więc dużo tych sukcesów w marcu!
W marcu na blogu pojawił się tylko jeden post – o gracji na rurce. Wtedy bardziej skupiałam się na Instagramie i akcji #podstawynarurce.
Kwiecień 2021 r.
W kwietniu zdecydowanie poczułam, że pali mi się pod dupką (hehe). A pali się moja praca licencjacka, którą oczywiście zaczęłam pisać na ostatnią chwilę. Mimo wszystko, jak postanowiłam, tak zrobiłam i oddałam ją do promotorki pod koniec kwietnia. W tym miesiącu mało rurki, ale były święta i cały czas pojawiały się posty z #podstawnarurce.
Na blogu tylko jeden post o tym, że w pole dance nie za bardzo lubimy tańczyć. Ale ja kocham!
Maj 2021 r. – czas rozpoczęcia wielkich zmian!
Maj jest dla mnie miesiącem przełomowym 2021 roku. Na Instagramie nadal co tydzień pojawiają się posty z figurami podstawowymi, ale najwięcej zmian zachodzi tam, gdzie nikt ich nie widzi. W maju podjęłam decyzję o zapisie na kurs instruktorski, ale nie wydarzyłoby się to, gdyby nie ogromne wsparcie mojej trenerki – Iwony Wróbel. W międzyczasie nakręciłam dwa filmy zgłoszeniowe na zawody i na żadne się nie dostałam (hehe – teraz się śmieje, ale wtedy to tak nie bardzo).
Uczyłam się też do obrony, ale to tak rzadziej. Nie było wielkich rurkowych sukcesów, bo większość czasu zajmowały mi przygotowania choreografii do filmu oraz nauka na kurs. W maju znowu tylko jeden post o tym, że w pole dance nie warto być zbyt ambitnym.
A 31 maja na swoim Instagramie oficjalnie zaprosiłam na moje zajęcia w ukochanym SPARROW SPORT CLUB w Lublinie! To był dla mnie bardzo przełomowy i szczęśliwy moment. Jeszcze raz wielkie podziękowanie dla Iwony za zaufanie, jakim mnie obdarzyła!
Czerwiec 2021 r.
1 czerwca poprowadziłam swoje pierwsze zajęcia pole dance! Stres mnie zżerał, ale dałam radę :). Później było już lepiej, chociaż zawsze miałam w sobie trochę niepewności i obawy, że zawiodę kursantki. Ten miesiąc upłynął mi dość szybko, bo w międzyczasie obroniłam tytuł licencjata biomedycyny.
11 czerwca pierwszy raz utrzymałam handspringa na dłużej niż 1 ms, a na Instagramie cały czas pojawiały się posty z podstaw na rurce. Na blogu nie pojawił się za to żaden post i to trwało aż do października. Miałam zastój, nie wiedziałam o czym pisać i jak pisać, więc tego nie robiłam.
Lipiec 2021 r.
Lipiec był miesiącem kolejnych zmian, ponieważ wróciłam na wakacje do Kielc i od tej pory przez trzy miesiące żyłam rozerwana pomiędzy Kielcami a Lublinem. W każdą środę i czwartek przyjeżdżałam do Lublina, żeby prowadzić zajęcia, a resztę tygodnia spędzałam pracując i zajmując się siostrzenicą. Na początku lipca pojechałam też na sesję zdjęciową z ekipą SPARROW i chociaż czasem padało, to bardzo dobrze wspominam ten dzień 🙂 Pracuję z najlepszymi ludźmi!
Nie trenowałam zbyt dużo, bo często przyjeżdżałam do Lublina „na styk” i wyjeżdżałam w nocy. Miałam chwilowy zastój, ale nie na długo… 🙂
Sierpień 2021 r.
W sierpniu moje życie nadal było w rozjazdach, ale tydzień spędziłam z rodziną nad morzem! Odpoczęłam, chociaż było całkiem zimno. Wyjazd zakończył się czymś, czego zupełnie się nie spodziewałam – dostałam się na swoje pierwsze zawody pole dance. Po powrocie z wakacji wzięłam się ostro za treningi!
Wrzesień 2021 r.
Wrzesień upłynął na przygotowaniach, treningach, rozmyślaniach. Zaprojektowałam strój na zawody i obmyśliłam cały zamysł choreografii. Dopracowałam figury, przejścia, floorwork. Otrzymałam mnóstwo pomocy od Iwony, bez której chyba szybko bym się poddała. Często miałam już dość i traciłam nadzieje.
Wraz z wrześniem przestały pojawiać się posty z podstaw, a ja swoje treningi przekształciłam jedynie w trenowanie choreografii. Miłą odskocznią były warsztaty z Patrycją Fijoł w Krakowie. Później spędziłam wspaniałe trzy dni w górach i byłam gotowa na zawody.
Październik 2021 r.
Ten miesiąc zaczęłam oczywiście od zawodów Pole Art Experience. Nigdy nie zapomnę tych emocji, które mi towarzyszyły. Byłam przerażona, strach mnie paraliżował i nie byłam pewna, czy w ogóle dam radę wyjść na scenę. Po wszystkim byłam załamana i długo nie mogłam dojść do siebie. Nie wymagałam od siebie podium, ale nie byłam zadowolona z tego, jak mi poszło. Wielkie wsparcie mojej rodziny, Grześka, trenerki i wszystkich znajomych pozwoliło mi się trochę uporać z rosnącym poczuciem winy i beznadziei. Starałam się o tym zapomnieć, dlatego rzuciłam się w wir pracy i własnych treningów, które nie miały nic wspólną z choreografią 🙂
Ten czas od października był przełomowy dla moich osobistych progresów rurkowych. Mimo, że cały wcześniejszy miesiąc trenowałam w kółko to samo, to każdy trening czynił mnie silniejszą i umożliwił dopracowanie techniki. Zaczęłam go od titanica, szlifowałam handspringa, zrobiłam machine gun, utrzymałam ołowek z handspringa i jeszcze stworzyłam swoje pierwsze halloweenowe zajęcia. To był dla mnie bardzo dobry miesiąc 🙂
Na blogu pojawiły się trzy posty, które rozpoczęły serię o zawodach pole dance. Możecie zapoznać się z opisem zawodów, porażką i wygraną.
Listopad 2021 r.
W listopadzie jeszcze mocniej skupiłam się na sobie i swoich możliwościach. Skończyłam 23 lata. Moje rurkowe progresy zaczęły być dla mnie bardzo widoczne i bardzo często byłam z siebie po prostu dumna. Opanowałam nowe szpagaty na rurce, tworzyłam dłuższe combosy, odblokowałam się na gięcie w plecach, opanowałam allegrę i przede wszystkim rozpoczęłam indywidualne treningi z Iwoną, które pozwoliły mi pomału otwierać klatkę piersiową oraz głowę 🙂
Zauważam też duże progresy moich kursantek i jestem dumna zarówno z nich, jak i z siebie. Widzę, że chyba jestem dobrym instruktorem i mam najwspanialsze dziewczyny na sali!
W listopadzie urodziny obchodziło również SPARROW i miałam przyjemność dać pokaz. Wykonałam swój układ z zawodów i wyszedł mi tak dobrze, jak nigdy 🙂
Na blogu w listopadzie pojawiły się dwa posty, które rozpoczęły serię poziomów w pole dance. Pierwszy opisał samo poziomowanie w pole dance, a drugi przyjrzał się dokładnie podstawom.
Grudzień 2021 r.
Grudzień rozpoczęłam nową serią na Instagramie, czyli kalendarzem adwentowym. Codziennie na rolkach pojawiał się nowy filmik z figurą na dany dzień. Z tego miejsca serdecznie dziękuję wszystkim, którzy się włączyli w akcje, jak i tym, którzy obserwowali ją z boku! Szczególne gratulacje dla Izy, która wykonała chyba każdą figurę! 🙂
W grudniu miałam wiele dobrych treningów, a uwagę zaczęłam zwracać szczególnie na technikę. Poprowadziłam wiele zajęć i wprowadziłam do SPARROW świąteczną atmosferę 🙂 18 grudnia poprowadziłam pierwszy wieczór panieński, chociaż trochę się tym stresowałam. Treningi zakończyłam progresem w mostku i szpagacie, a dodatkowo wróciłam do exotica.
W grudniu na blogu pojawiły się dwa posty. Najpierw tradycyjne już prezenty dla pole dancerki na święta, a potem opis poziomu medium. A 10 grudnia mój blog skończył 6 lat, więc sto lat MARZEC NA RURCE!
Podsumowując, 2021 rok…
…był dla mnie bardzo dobry 🙂 Spełniłam kilka swoich marzeń, podjęłam wiele dobrych decyzji i wyszłam ze strefy komfortu. Patrząc wstecz widzę, że mam w sobie dużo siły i stać mnie na bardzo wiele. Jestem pełna nadziei na Nowy Rok.
To wszystko nie byłoby możliwe, gdyby nie ludzie, którzy mnie otaczają, czyli moja rodzina, Grzesiek, trenerka Iwona, ekipa SPARROW oraz moi przyjaciele. Czuję, że jest mi z Wami dobrze i wiem, że mogę przy Waszym wsparciu osiągnąć jeszcze więcej rzeczy. Czekam na nie z niecierpliwością 🙂
A jak minął Twój rok?
Podobał Ci się ten tekst? Zostaw komentarz!