Progres – jak robić szybsze postępy?

Trochę Cię nabrałam z tym tytułem, bo nie znajdziesz tutaj prostych wskazówek, jak robić szybsze postępy. Sama bym chciała wiedzieć, jak to zrobić, ale nie jest to, niestety, takie proste. Ale! Jeszcze się nie zniechęcaj! Pogadamy sobie dzisiaj o tym, jak zacząć zauważać i doceniać swój progres. Właściwie, to ja napiszę, a Ty poczytasz, ale nie wchodźmy w szczegóły. To co z tym progresem?

Czym jest progres?

Progres można uznać po prostu za postęp, jaki robimy chociażby w treningach. Mówiąc ładnie, zgodnie z definicją: „to proces zmian na lepsze, przechodzenie do dalszych i wyższych stadiów rozwoju„. Co ważne i warte zaznaczenia, jest to cały PROCES. A jak to z nim bywa – może być krótki, a może też ciągnąć się latami. Jest to chyba najważniejsza kwestia na początek, czyli zrozumienie, że na progres czasem trzeba poczekać. Często wymagamy, aby postęp przychodził od razu. Sama miałam takie podejście. Zrobiłam jakąś figurę raz i myślę sobie: „no dobra, teraz nie wyszło, ale na następnym treningu to bez problemu”. Otóż, nie. Na następnym treningu nie wychodziło i na kilkudziesięciu następnych też nie. Po pół roku, kiedy próbowałam całkowicie przypadkiem, okazywało się, że jednak potrafię. Oczywiście, nie zawsze tak jest! Niektórym wychodzi od razu albo bardzo szybko. Jednak szczerze wątpię w to, że są osoby, którym wszystko od razu wychodzi idealnie! Najczęściej jest to długi proces. Bo nawet jak wychodzi, to zawsze może być lepiej.

Wspinanie się po rurze progresu

Nadal mam wrażenie, że naszym największym problemem jest małe kłamstewko, jakie ma miejsce w pole dance. Cały czas pokazujemy te piękne, idealne combosy, szpagaty, figury. Mało kto zastanawia się nad tym, jak osoba X doszła do takiego poziomu. Co więcej, mało która osoba X, o tym mówi. A prawda jest taka, że najczęściej jest to długi proces, wymagający wielu poświęceń i godzin spędzanych na sali. Każdy dochodzi do jakiegoś poziomu poprzez swoje starania. O tym mówi się zdecydowanie za mało. W związku z tym mam dla Ciebie zadanie domowe. Rejestruj swoje treningi, nawet najdrobniejsze sukcesy, nawet kiedy widzisz, że mogłoby być lepiej. Jeżeli masz ochotę to publikuj swoje dokonania, nawet jeśli wiesz, że znajdzie się osoba, która pomyśli albo napisze, że to i tamto jest nie tak. Jednak jest to najlepszy sposób na zauważenie swojego progresu. Za kilka lat możesz się z tego pośmiać, a możesz spojrzeć i czuć dumę, że przeszłaś taką drogę.

Ja patrząc na swoje początki, a zaczynałam tak naprawdę od zera po każdej operacji, jestem bardzo dumna. Patrzę na to i widzę, że to co robię naprawdę ma sens. A ze szpagatu to ja jestem tak dumna, że szok. Chociaż mogłabyś powiedzieć, że w sumie to nie ma z czego być dumnym, bo po kilku latach nawet w nim nie usiadłam. Ale dla mnie każdy centymetr jest na wagę złota!

Jak robić szybciej postępy?

To pytanie przewija się w pole dance’owym środowisku zdecydowanie zbyt często. Myślę, że jest to też jedno z najgorszych pytań, jakie można zadać instruktorowi. Oczywiście nim nie jestem, ale trenowałam u różnych osób i obracałam się w różnych grupach, a jednak w każdej z nich znajdowała się osoba (w sumie nie jedna), która zadała to pytanie oraz instruktor, który próbował odpowiedzieć tak, żeby jej jednak nie zniechęcić.

Jak właściwie można odpowiedzieć na takie pytanie? To zależy. Zależy od naprawdę wielu czynników, poczynając od tego, jak często trenujesz, a kończąc na Twoich indywidualnych predyspozycjach. Każda z nas chciałaby robić postępy i wspinać się coraz wyżej po tej rurze sukcesu, ale czasem okazuje się, że to nie jest takie łatwe. Czy istnieje w ogóle jakiś złoty klucz do sukcesu? Nie wiem. Po sobie i innych na pewno mogę stwierdzić, że zwiększenie ilości czy też intensywności treningów działa pozytywnie, ale nie zawsze musi tak być. Ciało musi mieć czas na regenerację. Zbyt duża ilość treningów może dawać nawet odwrotny efekt.

Akceptuj i naprawiaj swoje słabości

Ostatnio moja trenerka powiedziała coś, co niby każdy wie, niby to takie oczywiste, a jak przychodzi co do czego, to nikt nie pamięta. „Skupiaj się na tym, co Ci nie wychodzi, a nie na tym, co Ci wychodzi”. Weźmy na przykład taką sytuację. Masz combosa, w którym znasz każdą figurę. Jednak, jak to w combosie – figury muszą być ze sobą połączone przejściami. Jedno z nich może Ci zupełnie nie wychodzić. Jasne, możesz podzielić combos na dwie części i dopracowywać je oddzielnie, jednak to nie sprawi, że magicznie nauczysz się tego przejścia. Jak spróbujesz tysiąc razy, to może za 1001 się uda.

Nie chcę, żeby to zostało źle zrozumiane. Jeśli jakaś figura wybitnie Ci nie odpowiada, nie podoba, nie umiesz, to nikt Ci nie każe jej katować miesiącami. Bo przede wszystkim, to Ty musisz tego chcieć! Ale jeśli chcesz, to powtórki nawet po tysiąc razy, mogą być konieczne. Bardzo nie lubię supermana. Nie robiłam go wiele miesięcy, bo uznałam, że boli i po prostu nie umiem. Po kilku próbach okazało się jednak, że umiem. No szok. Wystarczyło upaść kilkadziesiąt razy i w końcu się udało.

Złota rada na koniec

Nie poddawaj się. Jeżeli chcesz być najlepsza dla samej siebie, albo dla innych, masz wyznaczony cel, to z niego nie rezygnuj. Progres to cały proces. Czasem osiągniesz coś bez większego wysiłku, a czasem będziesz musiała poświęcić na to kilka miesięcy. Rób zdjęcia, nagrywaj filmiki, analizuj, ale pamiętaj też o regeneracji. Warto walczyć na każdym treningu. To potem procentuje, ale czasem zauważysz o dopiero na finiszu.

Podczas tego procesu Twoje ciało i umysł mogą bardzo różnie reagować. Ciało może się buntować, kiedy znacznie zwiększysz ilość treningów, a z czasem się przyzwyczaj. Twoja głowa może przechodzić epizody wielkiego szczęścia i kryzysu. Ale o tym następnym razem.

Jesteśmy w tym razem!

Podobał Ci się ten tekst? Zostaw komentarz!