Dzień dobry, ja przyszłam powiedzieć, że minęło już 12 dni, odkąd wszystkie szkoły pole dance się zamknęły i chciałam tylko zwrócić uwagę na to, że ja tu chyba tęsknię, nie?
Tak, to już prawie dwa tygodnie, odkąd (mam nadzieję) zamknęłaś się w domu i wychodzisz tylko, kiedy zajdzie taka potrzeba. Od wczoraj masz nawet taki obowiązek. Chyba dotarło już do nas wszystkich, że prędko się to nie skończy. A kiedy wszystko wróci do normy? To w dużej mierze zależy także od nas! Dlatego bardzo Was zachęcam do stosowania się do odgórnych wytycznych, to wszystko dla naszego bezpieczeństwa.
Jednak nie zmienia to naszej sytuacji – tęsknimy za rurką. Ja, Ty, wszyscy! Jak sobie z tym poradzić?
Kiedy Cię straciłam…
Mniej więcej, 12 marca tego roku spadła na nas, zupełnie niespodziewanie decyzja o zamknięciu szkół, uniwersytetów, a potem ośrodków sportowych. No, może nie tak niespodziewanie. Już od tygodnia wcześniej można się było spodziewać, że kolorowo nie będzie, ale nikt z nas nie myślał tak pesymistycznie.
Było troszkę smutno, ale mówiłyśmy sobie, że będzie dobrze. To przecież tylko dwa tygodnie! Sama Ci mówiłam, że nie ma co płakać, nie stracisz formy, a rurka poczeka. Zmieniłam zdanie. Możesz zacząć płakać. Ja już troszkę sobie łkam w poduszkę, chodź, popłacz ze mną.
Nie chcę Ci powiedzieć, że to koniec świata. Bo tak nie jest. Jednak na pewno będzie ciężko. Nikt z nas nie był na to przygotowany.
Dwa tygodnie temu mówiłyśmy rurce „do zobaczenia”, teraz też się nie żegnamy, ale na jakiś czas tracimy swoją rurką, czasem naszą jedyną i największą pasję.
TĘSKNIĘ
To słowo pojawia się przed moimi oczami niezwykle często. Przeglądając posty na Instagramie widzę, jak dużo z Was wstawia swoje stare zdjęcia czy filmiki z rurki, z dopiskiem „tęsknię„. I wiecie, co? Ja to całkowicie rozumiem! A wiecie, co jeszcze Wam powiem?
HA HA, NARESZCIE CZUJECIE SIĘ TAK JA!
Trochę śmiesznie, ale jednak serio. Tak czułam się, podczas wszystkich moich przerw, do których też zostałam zmuszona, ze względów zdrowotnych. Teraz jest tak samo. Stawiając zdrowie swoich i bliskich na pierwszym miejscu, rezygnujemy z treningów. Oczywiście nie całkowicie! Możesz ćwiczyć on-line, o czym pisałam tutaj.
Właśnie w tym momencie straciłam wątek. Zwykle piszę w ciszy, a obecnie, w domu, zawsze towarzyszy mi głos 5-latki. Tak, łatwo się rozpraszam.
Zacznijmy jeszcze raz
Tęsknota za rurką. Czy coś takiego można w ogóle stwierdzić? Tęsknić możesz przecież za mamą, ukochanym, psem… Ale za rurką? Daj sobie wreszcie spokój. To tylko pionowy przedmiot, na którym czasem się pokręcisz. A jednak. Jeżeli zakochasz się w rurce, to staje się taką Twoją… hmm, przyjaciółką, kochanką? Wielokrotnie uciekamy do niej i do zupełnie innego świata. Przestajemy myśleć, o tym, co nas otacza, a skupiamy się na naszych celach. Wielokrotnie na sali mamy tę jedną, ulubioną rurkę.
I niezależnie od tego, jak często trenujesz – może być to raz, a nawet pięć razy w tygodniu – tęsknota zawsze jest taka sama. Bardzo indywidualna, a jednak taka sama, ponieważ tęsknimy za tym samym. Za rurką. Wiele oddałabym teraz za jakąkolwiek rurkę. Nie będę wybrzydzać. Nawet chromowaną wezmę! (A musisz wiedzieć, że nie lubimy się z chromowanymi rurkami). Jeżeli masz w domu rurkę… Dziewczyno, to jakbyś wygrała miliony na loterii. Wiele z nas decyduje się w tym czasie nawet na zakup rurki! Jeżeli zawsze odkładałaś to na później, to nadszedł odpowiedni moment. No, przynajmniej firmy produkujące rurki co nie co zarobią.
Kiedyś to były czasy…
Nie wiem, jak Ty, ale ja UWIELBIAM te nasze powroty do przeszłości, więc teraz też zabieram Cię na wycieczkę. Zamknij oczy, ale nie zapominaj o czytaniu. Gdybym się nagrywała to mogłabyś naprawdę zamknąć oczy, ale nie przewiduję takiej opcji. Nie chciałabyś usłyszeć mojego głosu na nagraniu, nikt tego nie chce. Dobra, nie zagaduj mnie. Zamykaj oczy, czytaj i popuść wodzę fantazji!
Wiesz, że to już dzisiaj. Idziesz na trening. Niby to już kolejny podczas tych kilku miesięcy/lat, a jednak cieszysz się, jak dziecko. Pakujesz najpotrzebniejsze rzeczy – strój, wodę, magnezję, karnet. Masz już wszystko i jesteś gotowa do wyjścia. Stoisz przed drzwiami studia i już nie możesz się doczekać, co dzisiaj będziesz robić? Czy wszystko Ci dzisiaj wyjdzie, a może zaliczysz kilka upadków? To nieważne, jesteś już przebrana i wchodzisz na salę. Widzisz JĄ. Twoja ulubiona, jedyna i niepowtarzalna RURKA. Wchodzi Twoja trenerka, na jej widok uśmiech pojawia się na Twojej twarzy, choć wiesz, że kilka razy podczas treningów ją znienawidzisz i pokochasz. Rozgrzewka minęła – poszło gładko czy jesteś ledwo żywa? Nieważne, bo wiesz, że zaraz wskakujecie na rurki. Bardzo się starasz, nie chcesz zawieść siebie i swoich własnych oczekiwań. Kiedy coś nie wyjdzie – jesteś zła, może czasem załamana. Jednak nie poddajesz się. Twoje wysiłki zostają wynagrodzone – osiągasz swój cel. Już po wszystkim. Idziesz się przebrać. Wychodzisz. Jak się czujesz?
Szczęśliwa. Zmęczona, ale cholernie szczęśliwa, ponieważ robisz coś, co sprawia Ci radość, co jest Twoją największą pasją.
Kiedyś to było, co? Pamiętasz te czasy, kiedy chodziło się na treningi do studia? Kiedyś to były czasy, teraz nie ma czasów.
Tęsknię jeszcze mocniej
Tak, ja wiem. Ta piękna historia przypomniała Ci, jak przyjemnie było chodzić na treningi i jak bardzo tęsknisz za tym kawałkiem zimnego metalu. Jeżeli jesteś jeszcze bardziej przygnębiona, to… No nie wiem właściwie. Nie było to moim celem, sorka. Ale hej! Teraz możemy być smutne razem!
Ja naprawdę nie wiem, czy taki był zamysł tego postu i co ja właściwie chciałam Ci powiedzieć. W takim razie jeszcze chwilę sobie pogadamy o wszystkim i o niczym.
Uznajmy, że już sobie razem popłakałyśmy i najwyższa pora przejść do konkretów. Możesz potraktować mnie jak wyszukiwarkę Google i zadać pytanie: „Co robić, jak jest nudno?”. A nie, wróć: „Co robić bez rurki?”.
Co robić, umierając z tęsknoty za rurką?
- Czytaj mojego bloga! – to powinno być najważniejsze i zawsze na pierwszym miejscu, jeżeli jeszcze nie jest, to zdecydowanie musisz zmienić priorytety. Jeżeli masz jakieś zaległości w czytaniu, to najwyższa pora je odrobić.
- Trenuj on-line – o tym szerzej piszę tutaj, ale jeszcze przypomnę, że wiele szkół proponuje takie rozwiązanie. Obecnie pozostaje również kwestia rurki, bo naprawdę szybko na nią nie wrócimy. Jeżeli masz takie możliwości, to polecam zakup do domu. To będzie twój najważniejszy i najbardziej udany zakup. Spoko, może nikt w domu się nie zorientuje, że zamontowałaś w pokoju rurę, jest przecież tak mało widoczna.
- Oddawaj się innym pasjom – jeżeli takich nie posiadasz, to najwyższa pora odkryć w sobie zapasy niewykorzystanego potencjału. Chyba, że wolisz poleżeć i porobić zupełnie nic – też szanuję. Chcesz więcej czytać, a może nauczyć się nowego języka? To naprawdę najlepszy moment. Nie wiem, kiedy po raz kolejny będziesz miała tyle wolnego czasu.
- Poużalaj się nad sobą – znajdź swoją ofiarę, może to być nawet kot czy pies i ponarzekaj sobie trochę. JAK JA TĘSKNIĘ ZA RURKĄ, NO NIKT NIE TĘSKNI, TAK JAK JA. Kto wie, może poczujesz się lepiej? Mi tam czasem pomaga.
- Zrób zakupy przez Internet – po pierwsze, możesz sobie kupić rurkę, ale istnieje szansa, że jednak ktoś ją zauważy. Ale nowe ciuchy na rurkę, czy nowe pleasery? Myślę, ze jakoś je upchniesz pod łóżkiem. Control – Workout Wear szykuje nową kolekcję, koronawirus trochę im przeszkodził, więc siedź w domu! Im szybciej się to skończy, tym szybciej zobaczymy nową kolekcję. A póki co, zachęcam do zakupów innych modeli. Gwarantuję, że je pokochasz.
Kilka słów pocieszenia na koniec
Skończmy to, bo ja naprawdę nie wiem, czy to wszystko chciałam przekazać. Moje rady, co robić, jak jest nudno na pewno uratują Ci życie. Nie ma za co. Ale zaczekaj, doczytaj do końca, może napiszę jeszcze coś mądrego.
Za bardzo Ci nie pomogę, jestem dopiero na pierwszym roku psychologii, ale wiedz, że #kołcznarurce jest tylko jeden i będę Ci radzić do końca życia. Jestem też na drugim roku biomedycyny i mogę Ci powiedzieć, jak zbudowany jest wirus! Tak tematycznie. Jak widzisz – moja wiedza nie pozwoli Ci jakoś poprawić swojej sytuacji, ale zawsze warto spróbować!
Mogę Ci powiedzieć, że siedzimy w tym razem. Ja tęsknię, Ty tęsknisz i cała rurkowa społeczność też tęskni. Powiem Ci też, że kiedyś to się skończy. Nie mam pojęcia kiedy, ale kiedyś znowu wrócimy na sali i będzie jak dawniej. No, może nie do końca tak samo, ale jednak. Wrócimy, z jeszcze większą siłą i zaangażowaniem.
A jeśli potrzebujesz wsparcia – to pisz śmiało! Nie wiem, czy pomogę, ale możemy razem ponarzekać i popłakać. Biorę na klatę wszystko. Skoro ja wracałam na rurkę już 3 razy, to Ty na pewno dasz radę! I ja dam radę, ten kolejny, czwarty raz.
Ja tęsknię, a Ty?
Podobał Ci się ten tekst? Zostaw komentarz!