Gdybym miała streścić moją naukę pole dance w jednym zdaniu, to powiedziałabym, że jest to historia odchodzenia i wracania. Gdyby ktoś mnie zapytał, na jakim jestem poziomie, to powiedziałabym, że nie mam pojęcia. Niby robię Russian Layback, ale nie potrafię zrobić V – ki. Trochę to śmieszne, a trochę tragiczne. Trochę obrażałam się na rurkę, a po trzeciej operacji doszłam do wniosku, że to jednak bardziej smutne niż zabawne, dlatego postanowiłam wziąć się za to na poważnie.
Dlaczego zrobiłaś sobie tak długą przerwę?
To jest bardzo dobre pytanie, które ciągle sobie zadaję. W okresach operacji przerwa była oczywista i nie podlegała żadnym rozmyślaniom, ponieważ fizycznie po prostu nie byłam w stanie ćwiczyć. Jednak w okresach międzyoperacyjnych też zdarzały mi się przerwy, tylko dlaczego w ogóle do nich dochodziło? Jeżeli masz za sobą jakąś przerwę (albo kilka) powinnaś zadać sobie pytanie, dlaczego tak się stało. Moje przerwy wynikały z przygotowań do matury, ale też z rzeczy bardziej przyziemnych, jak wakacje. Zapytasz, dlaczego nie trenowałam podczas wakacji? A ja odpowiem – nie wiem. Ostatnia przerwa wakacyjna wynikała z moich wielkich chęci do odłożenia zarobionych pieniędzy, a nie wydawania ich na karnet. Potem okazało się, że i tak nie umiem oszczędzać, więc wakacje od rury poszły na marne.
Jeżeli przeprowadziłaś już szczegółową analizę swojego postępowania, to możemy przejść do następnej części.
To już się stało
Stało się. Nie uda Ci się wrócić do przeszłości i powiedzieć: „ej, Ania rusz dupę na zajęcia, bo potem będziesz żałować”. Ty z przeszłości zapewne i tak by nie posłuchała, więc po co rozpamiętywać. Wiesz, dlaczego zrobiłaś sobie przerwę i wiesz, że drugi (albo dziesiąty) raz nie popełnisz tego błędu.
Teraz możesz zaplanować strategię swojego wielkiego powrotu. Wchodzisz na salę, trenerka dziwi się, że jeszcze żyjesz, bo tak długo Cię nie było, a koleżanki z grupy trochę się zmieniły, może to nawet nie są one? Mówisz sobie, że dzisiaj to Ty robisz Russian Layback. Pstrykasz palcami i już. Niestety, okazuje się, że nie możesz się nawet podciągnąć. Witamy w rzeczywistości.
Jesteś jak zmazany ołówek na białej kartce
Jezu, ale porównanie, powinnam być pewnie jakąś poetką. W każdym razie – nie udało Ci się od razu wejść do ulubionej figury. Ba, nie udało Ci się nawet wejść na rurkę. Masz dwa wyjścia:
- poddaję się i idę leżeć na kanapie
- układam nowy plan działania i godzę się ze swoim marnym losem
Jeżeli wybrałaś drugie wyjście, to szczerze gratuluję decyzji i już teraz trochę współczuję, ponieważ czekają Cię treningi pełne radości, jak i zażenowania.
Jesteś jak biała kartka, która jeszcze niedawno była zapisana, ale ktoś postanowił to wszystko zmazać. Możesz zapisać siebie na nowo, ale posiadasz też zapamiętane plany. Ciało pamięta. Pamięta te wszystkie wejścia, combosy, figury… Ale nie jest w stanie ich zrobić. Jeszcze będzie, gwarantuję Ci to. Zdziwisz się, jak szybko to nastąpi.
Bądź cierpliwa
Podejdź do tego, jak do nowego wyzwania. Jakbyś miała uczyć się wszystkiego od nowa. Kto wie, może wyjdzie Ci to na lepsze? Po pierwsze zrozum, że masz czas. Nigdzie Ci się nie spieszy, bo robisz to w końcu dla siebie, a nie dla innych, prawda?
Będzie towarzyszyć Ci szczęście przy każdej figurze czy choćby zwykłym wejściu na rurkę, które w końcu będzie wyglądać tak, jak powinno. W tym samym czasie będziesz odczuwać lekkie zażenowanie swoją osobą. Trenujesz 5 lat i nie potrafisz zrobić V – ki? To co Ty robiłaś przez cały ten czas?
Takie myśli mnie nie opuszczały. Cały czas rozmyślałam o tym, co pomyślą inni, co pomyśli o mnie moja trenerka? W końcu piszę bloga, powinnam być swego rodzaju autorytetem, dawać porady, a ja nawet V-ki nie mogę zrobić. Tyle, że ja nie jestem i nigdy nie będę czyimś autorytetem. Nie chcę nim być. Jestem i zawsze będą kolejną pole dancerką, z tą różnicą, że postanowiłam dzielić się z Wami moimi przemyśleniami. Zaakceptowałam siebie, swojego ograniczenia i możliwości. A potem poszłam na rurkę.
Kluczem do sukcesu jest również znalezienie odpowiedniej trenerki, takiej która rozumie. Nie ocenia, tylko tłumaczy. Do każdego podchodzi indywidualnie. Mówi, żebyś nie patrzyła na innych, bo robisz to dla siebie i to Tobie ma się podobać. Jeżeli nadal takiej szukasz to wierzę, że kiedy do niej trafisz, to wszystkie Twoje myśli powrócą na poprawne tory i będziesz mogła dalej się rozwijać. Mnie Iwona składa na nowo. I jeszcze nigdy nie byłam tak szczęśliwa podczas treningów (chociaż po rozgrzewce mam ochotę leżeć i umierać). A jak jesteś z Lublina to zapraszam do Sparrow Sport Club, tam odnajdziesz siebie.
Bądź dla siebie cierpliwa, zrozum, że wszystko wymaga czasu, a Twoje ciało Ci się odwdzięczy i jeszcze nie raz zaskoczy.
To co mam zrobić?
- Bądź cierpliwa i wyrozumiała dla samej siebie
- Pokochaj siebie! Wszystkie niedoskonałości, ograniczenia, ale też możliwości, na które często nie zwracasz uwagi
- Trenuj regularnie i nie odpuszczaj
- Nagradzaj siebie za nawet drobne postępy
- Dziel się swoją radością z bliskimi, chwal się całemu światu, jeśli masz ochotę
- Wyznaczaj sobie małe cele, które będziesz starała się osiągać na każdym treningu
- Nie obrażaj się na rurkę, daj jej i sobie chwilę odpocząć, a potem wracaj do ćwiczeń
Po miesiącu poszłam na swój pierwszy trening i nie udało mi się nawet wejść na rurkę. Wczoraj wchodziłam, a nawet kilka figur wróciło na swoje miejsce.
Wracając na rurkę pamiętaj też o dobrym stylu. Skoro niewiele zrobisz na rurce, to możesz chociaż ładnie wyglądać. Moim treningom zawsze towarzyszą stroje od Control – Workout Wear, ponieważ spełniają swoją rolę w 100%. Czuję się w nich komfortowo, dobrze mi się ćwiczy, a przy okazji mogę dowyglądać. To się ceni!
Na koniec przypominam o wcześniejszych postach, z powrotu na rurkę: tutaj i tutaj.
Wierzę, że Ci się uda! Powodzenia 🙂
Podobał Ci się ten tekst? Zostaw komentarz!