Zanim zaczniesz czytać – NIE JESTEM INSTRUKTORKĄ, na koniec wyrażę swoją opinię, dalej dramy nie kręcę, tylko Wam relacjonuje.
Ogólnie sprawa ma się tak, że grupki pole dance na Facebook’u to wspaniała rzecz, można się wiele dowiedzieć, ogolnie bardzo polecam. Jednak ludzie to ludzie, a Facebook to obecnie cały świat, więc czasem mamy tam takie różne dramy. Tematyka różna, ale całe szczęście nie wychodzi poza pole dance. Tym razem padło na instruktorki. A o co dokładnie? Już Wam mówię.
Pewna Pani (nazwijmy ją A) żyje sobie spokojnie, jest instruktorką i ogólnie wszystko miło. Druga Pani (B) również jest sobie instruktorką. Otóż chodzi o to, że Pani B zabroniła Pani A uczestnictwa w zajęciach jej szkoły. I w tym momencie czas na zadanie poważnych pytań: dlaczego, po co i czy tak powinno być?
1. DLACZEGO?
Otóż jakby zacząć się nad tym zastanawiać to powodów takiej dramy może być wiele, ale idziemy po najmniejszej linii oporu i zakładamy, że Panie po prostu się nie lubią. W takim wypadku możemy od razu odpowiedzieć na następne pytania. Po co – z zazdrości. Czy tak powinno być – nie. Byc może w tym konkretnym przypadku sprawa jest tak prosta i mój post mógłby się skończyć w tym momencie. Jednak dla dobra całego świata pole dance należy na tę sprawę spojrzeć trochę szerzej. Dlaczego instruktorka A nie może przyjść na zajęcia do instruktorki B? Na powierzchnię wypłynął bardziej skomplikowany problem, czyli instruktorka mogłaby w regularnej cenie podglądać techniki i triki innej instruktorki.
2. PO CO?
Odpowiedź na to pytanie jest dosyć logiczna, czyli instruktorka X chce na swoich zajęciach wykorzystać techniki instruktorki Y. Nasuwa się kolejne pytanie – czy jest w tym coś złego? I tak i nie. Tak, ponieważ być może instruktorka Y wypracowała swoje techniki przez wiele lat, wiele trudu i pieniędzy. Byłoby to po prostu nie fair, gdyby instruktorka X w normalnej cenie uczestniczyła w zajęciach i wykorzystała to u siebie, a dodatkowo nie podała od kogo się tego nauczyła. Ale nasza instruktorka X jest miła i zawsze podaje od kogo nauczyła się danego triku. Czy to załatwia sprawę? Chyba nie do końca. Jednak możemy wziąć pod uwagę inną sytuację. Kursantka Z regularnie chodzi na zajęcia do instruktorki Y i dobrze zna jej techniki. Postanawia zostać instruktorką i jest do tego świetnie przygotowana bez wielkiego wysiłku. Czy to jest okej? Nie. Czy da się tego uniknąć? No też raczej nie. Scenariuszy może być naprawdę wiele, dlatego pozostaje ostatnie pytanie…
3. CZY TAK POWINNO BYĆ?
Czyli czy instruktorka Y powinna zabronić przyjścia na zajęcia instruktorce X? Bardzo dobre pytanie. Nie mam bladego pojęcia, jak na nie odpowiedzieć. Zdania są zdecydowanie podzielone, dla jednych tak, a dla innych zdecydowanie nie. Uwaga, będę wyrażać swoje zdanie na ten temat. Chociaż powiem Wam, że moje zdanie też nie jest do końca jednoznaczne. Optymistyczna wersja jest taka, że przecież nasz polski świat pole dance jest jeszcze mały i powinniśmy się wspierać, pomagać i w ogóle. Jestem jak najbardziej za pomocą, ale powinniśmy też szanować siebie i swoją pracę. Jeżeli instruktorka Y wydała dużo pieniedzy, spędziła wiele godzin na sali i zrobiła wszystko, żeby być dobrą w tym co robi, to dlaczego ma tak po prostu się tym ze wszystkimi dzielić? Może to zrobić, ale nie musi. Możemy spojrzeć chociażby na zawody – tutaj instruktorki albo nie mogą brać udziału albo mają oddzielną kategorię, z samego faktu, że są instruktorkami, czyli hipotetycznie posiadają większe umiejętności. Hipotetycznie, bo nie wiadomo, czy jakaś kursantka nie umie więcej. Ale my tu nie o zawodach. Zmierzam do tego, że skoro instruktorki są oddzielną grupą to po prostu chyba nie powinny uczestniczyć w regularnych zajęciach z kursantkami. Co mogą zrobić? Od tego właśnie są warsztaty, w których mogą uczestniczyć wszyscy, ponieważ cena też jest wyższa. Takie warsztaty są specjalnie przygotowane i nikt nie robi sobie problemów. Dodatkową propozycją jest Pole Predators, czyli wydarzenie przygotowane specjalnie dla instruktorów, gdzie mogą uczyć się od innych. Możliwości są, więc po co kręcić dramy?
Nie wiem i Wam nie powiem. A jaki możemy wysunąć wniosek? Nie bądź instruktorką, bo same z tego problemy!
Oczywiście to był żarcik dla rozładowania atmosfery. Jeżeli czujesz powołanie to zdecydowanie warto zostać instruktorką. Należy jednak pamiętać, że jest to spora odpowiedzialność i nie można tego lekceważyć. Takie kursantki, które przerażone wiszą do góry nogami, w instruktorce pokładają nadzieję na dalsze, spokojne życie.
A co Wy myślicie o tej całej sytuacji? Ale bez dramy, zachowajmy kulturę!
Szkoda czasu na powrot do tego tematu. Czlowiek winien czuc gdzie go chca, a gdzie nie – nie ma sensu bic sie z koniem, tylko wybrac zawsze najlepsza opcje dla siebie. Jesli sa negatywne emocje, to nie jest miejsce dla nas. Badzmy tam, gdzie nas kochaja.
Ja sadze, ze chodzenie do innych instruktorow to nic zlego – o ile tamten sie na to zgodzi i sie w ogole ma na to czas. Ja nie mialabym nic przeciwko jak by laski z konkurencji chcialy chodzic do mnie na treningi – wrecz bym sie cieszyla ze ktos mnie docenia i sadzi ze moze sie odemnie czegos nauczyc. Sama chodzilam przez jakis czas na zajecia do dziewczyny, ktora byla kiedys przez jakis czas moja istruktorka, pozniej ja nia zostalam. Jako juz instruktorka chodzilam z tego wzgledu ze 1- jak sie robi swoj trening to robi sie z reguly rzeczy ktore sie lubi i sprawiaja najwieksza frajde, u kogos trzeba robic wszystko- czyli bardziej rozwijajace i przelamujace jakiekolwiek niecheci, 2- ktos Cie moze poprawic i nie musisz co chwile sie nagrywac. Z reszta na ta godzine chodzili sami instruktorzy 😀 Poza tym jako niedoszly instruktor fitness, wykupilam sobie ok systrm i chodzilam na wszytskie zajecia jak to bylo tylko mozliwe by jak najlepiej pozniej w przyszlosci moc prowadzic swoje. Sadze ze nie jest to zle, nie jest sie w stanie ” przeanalizowac” tylu szkoleniowcow czy po prostu instruktorow na jakims kursie czy czyms tam. Moze na rurce to co innego. Ja bylam u paru instruktorow jeszcze przed tym jak doszlam do wniosku ze sama bede instruktorem. Ogolnie sadze ze instruktor nie powinien sie kisisc we wlasnym sosie o ile ma na to czas i fundusze. Podsumowujac- jezeli instruktor nie ma nic przeciwko to nikt nie powinien mu mowic czy spoko ze kogos wpuszcza na sale czy nie, ja tam mowie- bylabym szczesliwa z tego powodu.
? widzę, że przez obowiązki omijają mnie takie „njusy” – dobrze, że jest Marzec na Rurce ?
Dorzucę tylko jedną myśl od siebie: jeżeli masz klub, to jest Twoja brocha kogo tam wpuszczasz. Nikt nie powinien musieć się tłumaczyć, czemu kogoś sobie na sali nie życzy. A grzeczne zwrócenie uwagi, jest grzecznym zwróceniem uwagi ?
Zawsze do usług ?