(nie)zjeżdżaj!

Moja mama zawsze powtarza „Anka, nie powiem Ci gdzie mi się leje!”. Jeżeli taki upał to dla Was za mało, to z całego serduszka polecam połączenie: upał + kilka osób na sali + dobry trening na rurze. Wiecie, co wychodzi z tej matematyki? Jeden najmniejszy ruch = hektolitry potu. Oj, nie powiem Wam, gdzie mi się wtedy leje!

Z racji tego, że są wakacje, lato i w ogóle to nasza pogoda postanowiła zrobić coś w końcu dobrze i zapewniła nam wysoką temperaturę. Jednak, że nam nigdy nic nie odpowiada, to pogoda się wkurzyła i połączyła słoneczne lato z ulewami i burzami. I CO, TERAZ WAM PASUJE?! Ale nie miało być o pogodzie (nie musicie dziękować za szybkie wyjaśnienie przyczyny tego, co widzicie za oknem), ale o rurze, więc możemy przejść do rzeczy.

Otóż, być może cześć z Was pamięta, iż należę do tej szczęśliwej części z nas, która zjeżdża z rury przy każdej możliwej okazji. Po co wejść na górę, skoro można zjechać na dół? Tak jest o wiele zabawniej, naprawdę. W każdym razie, wydawało mi się, że próbowałam już wszystkiego: wycieranie rąk, magnezja, nie używanie kremów… Ale nic nie działało. Czasem moje zajęcia to była zwykła strata czasu i pieniędzy, trenerka podchodziła do asekuracji, a ja nawet zwykłego wejścia na rurę nie zrobiłam. Jednak, że łatwo się nie poddaję to postanowiłam spróbować czegoś więcej. Przetestowałam to specjalnie dla Was. Nie no, tak naprawdę to dla siebie, bo już mam dosyć stania przy rurze, wolę jednak być na niej. Nadszedł ten uroczysty moment, wyobraźcie sobie nastrojową muzyczkę i przedstawiam Wam specyfiki, dzięki którym moje wizyty na sali treningowej nabrały sensu i mam nadzieję, że Wam też pomogą.
• ALOE 99% HOLIKA HOLIKA – cudo. Po prostu cudo. Podpatrzyłam ten żel u Marty Grabowskiej, przetestowałam i okazało się, że naprawdę działa. Dzień przed treningiem, na noc smaruję całe moje piękne ciałko i na treningu nie dość, że nie spadam z rury, to jeszcze się jej trzymam. Wydawało mi się, że to przecież jak krem, przecież może być tylko gorzej. A tu milutkie zaskoczenie, bo działa. Możecie ten żel dostać w drogeriach Hebe w cenie ok. 30 zł. Polecam!
• MEDISPIRANT ŻEL DO STÓP I DŁONI – gdzieś na pole dance’owej grupę wyczytałam, że Etiaxil jest bardzo dobry na rurę i ręce się tak nie pocą, czyli bardziej się trzymasz. Niestety w mojej aptece nie było, nie chciało mi się iść do innej, bo jestem trochę leniuszkiem, więc przemiła Pani w aptece poleciła mi ten żel. Skład dokładnie taki sam i cena podobna. Również na noc się smarujemy, na umyte ręce i stopy. Na treningu trzymasz się i nie puszczasz, a jak wiemy puszczać się nie wolno. Dostępny zapewne w każdej aptece, cena około 10 zł.
• RĘKAWICZKI NA RURĘ – tę opcję również przetestowałam, jednak nie jest dla mnie tak dobra jak poprzednie. Dlaczego? Ogólnie rękawiczki świetnie spełniają swoją rolę i bardzo dobrze trzymają się rury, ale dla mnie są po prostu niewygodne. Każdy musi przetestować u siebie, niektórzy bardzo zachwalają.
• WYMIANA GRUCZOŁÓW POTOWYCH – z tego co wiem niestety opcja jest niedostępna, ale warto pomarzyć.

Jakie inne metody warto przetestować? Na początek na pewno te podstawowe, polecane przez każdego, czyli:
• przecieranie rury i rąk,
• umycie rąk/stóp/nóg bezpośrednio przed wejściem na rurę,
• nie używanie kremów,
• zakup magnezji.

Trzeba podkreślić, że ten problem nie występuje jedynie przy upałach, wtedy jest po prostu bardziej nasilony. Jednak są i tacy, którzy w taką pogodę jeszcze lepiej trzymają się rury. Każdy z nas jest inny. Ja jednak przy takiej pogodzie i takich ćwiczeniach wyglądam jak spocona świnka, moja twarz jest czerwona jak dojrzały buraczek, a krople potu po prostu po mnie spływają. Muszę wyglądać naprawdę ponętnie. Jakby mnie ktoś zobaczył to na pewno już nigdy nie porównałby pole dance do seksownego tańca na rurze. Gwarantuję.

Warto jednak stwarzać pozory, że wyglądamy ładnie, więc ja na każdy trening wybieram stroje od Control – Workout Wear. I nie tylko dlatego, że są śliczne (chociaż ta kwestia też jest niezwykle istotna), ale przede wszystkim dlatego, że są niesamowicie wygodne, uszyte z wysokiej jakości materiałów, dzięki czemu nawet jak po treningu jesteś cała mokra, to Twój strój nie ma ani jednej plamki. Po prostu ideał.

Myślę, że lista zakupów na następną wycieczkę do drogerii i apteki zrobiona, stronę internetową Control – Workout Wear też zalecam odwiedzić, więc życzę Wam przemiłego dnia. Ja dzisiaj znowu wybieram się na rurkę, żeby wyglądać jak spocona świnka, która najadła się buraków ❤

Na koniec możemy podziwiać, jak ładnie wszystko wygląda na zdjęciach.
Strój: Control – Workout Wear
Zdjęcia: Marzec Photo
Studio: Spin-Up Centrum Aktywności Fizycznej

DSC_3022.JPG

Podobał Ci się ten tekst? Zostaw komentarz!