#kołcznarurce o tym jak… sama nie wiem. Po prostu to przeczytaj.

Długo mnie nie było. Nowy Rok miał być lepszy, a zaczął się… nie najlepiej. Jeszcze pod koniec starego roku czułam się wspaniale, czułam, że wszystko idzie w dobrym kierunku i na pewno już niedługo wrócę na rurkę. Nowy Rok zaczął się jednak od totalnego załamania. Z dnia na dzień jakbym cofnęła się w czasie. Łączyło się to z totalnym załamaniem. Wiesz, już myślisz, że wszystko jest dobrze, już snujesz wielkie plany, już będę robić to i tamto i w ogóle… Aż tu nagle sru. Inaczej nie da się tego nazwać. Świat jakby nagle się skończył. Myślę, że każdy miał taką sytuację, nawet niezależną od zdrowia. Po prostu już tworzysz wielkie plany, aż tu nagle ni stąd ni zowąd wszystko się psuje. Wiesz, tak jak w tych śmiesznych obrazkach, tylko one teraz stają się rzeczywistością.

Bo to jest tak, że Wy sobie myślicie, że ja tak piszę te teksty, to ja sobie zawsze z tym radzę i w ogóle jest kolorowo, ale muszę Was zmartwić. Te teksty powstają właśnie wtedy, kiedy ja sama potrzebuje trochę motywacji. I to jest jeden z tych momentów. Chyba jak ja to sobie napiszę to się do tego przekonuję, Wy przeczytacie i też jest lepiej, taka dwustronna pomoc.

Dobra, dobra, bo na razie to tak gadam, a czas przejść do konkretów.

Ja nie muszę sobie tego wyobrażać (bo tak się właśnie czuję), ale Ty możesz. Cofnij się do momentu, kiedy czułaś się właśnie tak. Jeżeli tak się nie czułaś (nie wierzę) to niestety musisz się z nami zjednoczyć i to sobie wyobrazić. Dobra, jak już to macie, to jedziemy dalej. No i przychodzi taki moment i niestety bez odpowiedniego myślenia i wsparcia nie da rady. Trudno jest w takiej sytuacji usiąść i pomyśleć „Tak, wszystko będzie dobrze, zaraz wszystko się ułoży!”. Nie. Myślisz raczej wtedy „DO KOŃCA ŻYCIA SIĘ NIE POZBIERAM”. W takich momentach dobrze jest się czymś zająć, dlatego ja postanowiłam połączyć przyjemne z pożytecznym i tworzę ten post. No dobra, to etap załamania mamy już za sobą, pora więc przejść do tematu rurki w tym wszystkim.

O BOŻE NAWET NIE WIECIE JAK MI ŹLE, JAK OGLĄDAM TE WSZYSTKIE ZDJĘCIA I FILMY. Serio. Mówię kompletnie serio. Tak na to patrzę i myślę sobie, kiedy ja tak zrobię? Dobra już nie mówię o jakichś mega zaawansowanych figurach, których nie zrobię przez kolejne x lat, ale w ogóle o dotknięciu rury! Dobra, rurę mam w domu to ją mogę dotykać, ale doskonale wiecie o co chodzi. Chodzi o powrót na salę treningową, o wbicie się w rurkowe stroje, o całą tą atmosferę… Wiem, że powinnam mówić, że no spoko Ania jeszcze trochę i też tak będziesz robić, traktuj to jako motywację! W takim stanie chyba bym wydrapała oczy osobie, która tak postanowiłaby mnie pocieszyć. W takim stanie patrzysz na to i masz ochotę płakać i walić głową w ścianę… wróć. Może lepiej napisać walić głową w rurę. Tak jest bardziej klimatycznie. Jeżeli jednak postanawiasz się nie poddawać, to czas na trochę porad, jak przetrwać ten nieszczęsny okres.

  • POTRAKTUJ TO JAKO MOTYWACJĘ 🙂 – Tak. Obecnie jeszcze nie jestem w stanie tak tego traktować, ale zapewne jest to dobra droga. Jeszcze trochę czasu i na pewno znajdziemy się w takim momencie załamania, aby oglądając te piękne rzeczy, motywować się do działania. Mimo wszystko ten punkt jest mocno związany z następnym ⬇️
  • STWÓRZ LISTĘ – na podstawie tych wszystkich zdjęć i filmów możesz stworzyć pokaźną listę planów. Jest to dobra opcja, ponieważ możesz po pierwsze zająć czymś swoją uwagę, a po drugie po powrocie na rurkę nie będziesz miała wątpliwości, co chcesz przećwiczyć.
  • ZRÓB ZAKUPY – nie chodzi tu oczywiście o jakieś tam zwykle zakupy. To zakupy, które mogą zmienić Twoje życie. Zakupy na rurę. Może nawet kupisz rurę? Kto to wie. Ja mogę polecić ciuszki i różnego typu akcesoria, jak magnezja czy torba na trening. Jeżeli chodzi o ciuszki to nie możecie liczyć na zaskoczenie. Nadal polecam Wam Control – Workout Wear, ponieważ te ciuchy potrafią zmienić życie. Nie dość, że poprawią Wasz komfort psychiczny (są piękne), to dodatkowo fizyczny (są niezwykle wygodne i praktyczne). Stworzone idealnie na rurkę, po prostu musisz spróbować. Kiedy jest mi smutno wyjmuje całą swoje kolekcje i marzę sobie o chwili, kiedy znów je włożę. Wtedy jest super.

Jeżeli natomiast, Twój obecny stan wcale nie jest związany ze zdrowiem, to jest jeszcze kilka propozycji. Jeżeli z jakichś powodów musisz odpuścić trening w studiu, to możesz to sobie zrekompensować w domu. ZRÓB TRENING W DOMU. Jesteś szczęśliwą posiadaczką rurki w domu? W takim razie bez żadnego problemu możesz poćwiczyć w domu. Pamiętaj jednak żeby nie przesadzić, najważniejsze jest Twoje bezpieczeństwo. Jeżeli nie masz jednak rurki, możesz wykorzystać ten czas równie pożytecznie. WZMACNIANIE SIŁY czy STRECHING jest także dobrym pomysłem. Akurat to jest podstawą i przyda się na następnych treningach. Ostatni pomysł, dobry zarówno dla tych chorowitych, jak i nie chorowitych to… ODPOCZYNEK. Na tę czynność mamy coraz mniej czasu, więc zawsze możesz wykorzystać czas wolny właśnie na to. Zobaczysz, że okaże się to równie pożyteczne, ponieważ organizm potrzebuje regeneracji. Dzień odpoczynku, kiedy możesz po prostu poleżeć i kompletnie niczym się nie przejmować to wspaniała opcja (zdecydowanie polecam).

Mi już jest trochę lepiej, a Tobie?

Jeszcze trochę, jeszcze chwila i zarówno ja, jak i Ty, wrócimy na rurkę, do ćwiczeń, wszystko znowu będzie tak, jak powinno być. Ciężko jest patrzeć na te piękne, wysportowane dziewczyny i ich profesjonalne figury, kiedy leżysz na kanapie podjadając czekoladę. Wmawiasz sobie, że już nigdy tak nie będzie, że znowu masz zaległości, że już nie ma sensu wracać. Hej! Jeżeli to kochasz, to jest sens. I co z tego, że Ty nadal jesteś tutaj, a Twoje koleżanki z grupy gdzieś tam daleko z przodu. Nigdzie nam się nie śpieszy. Pole dance się nie kończy. Nie wiem nawet czy ktokolwiek doszedł do momentu, kiedy potrafi już wszystko i może umierać. Pole dance ciągle się rozwija, końca nie widać, dlatego przed Tobą jest jeszcze wiele pięknych lat nauki. Czas wstać, trochę się ogarnąć i zawalczyć o siebie. Nawet jeżeli podobnie jak ja, na moment powrotu poczekasz jeszcze co najmniej dwa miesiące. Warto. Zawsze warto. Nigdy nie możesz się poddawać. Kiedy mam ochotę rzucić to wszystko, siąść i zacząć płakać z bezradności, to patrzę na moją Mamę. Na kobietę, która nigdy się nie poddaje. I ja też nie mogę. I wiesz co? Ty również nie możesz.

Walczcie do końca.

Po prostu WARTO.

Podobał Ci się ten tekst? Zostaw komentarz!