Koło pole dance cały czas krąży takie przekonanie, że to jedynie kręcenie tyłkiem przy rurze. Wszystko pomału zmierza do oddzielenia tych dwóch rzeczy, ale czy jest to tak naprawdę możliwe? Nie tak dawno na jednej z facebook’owych grup o pole dance rozwinął się temat, który tak bardzo nas drażni – Pani zamieściła ogłoszenie o pracy w klubie go – go. No i polały się komentarze… W sumie takie jak przy każdym takim ogłoszeniu: „To nie ta grupa”. Ale o dziwo pojawiły się też głosy broniące stanowisko Pań tańczących w takich klubach. Skłoniło mnie to do przemyśleń, bo sama bardzo się burzę, kiedy słyszę porównanie pole dance do tańca w klubach go – go. Postanowiłam zagłębić się w temacie i spojrzeć na to wszystko z boku – postawić się w sytuacji każdej ze stron. Co z tego wynikło?
Sama nie wiem od której strony zacząć, ale postawię na tą, która jest mi bliższa, czyli pole dance. Pole dance i wszystkie jego odmiany (włączając bardzo kontrowersyjny exotic pole dance) jest dla mnie sportem, bo:
- Na zajęcia przychodzimy do studia, gdzie poszerzamy swoją wiedzę i umiejętności,
- Nikt nam za to nie płaci, bo to my płacimy, nie tańczymy w deszczu banknotów,
- Nie tracimy kolejnej części ubrania z każdym obrotem,
- Wymaga od nas ogromnej siły i determinacji – przede wszystkim!
Większość z nas tak myśli o pole dance i nie wyobraża sobie, dlaczego inni stosują takie porównania. Przecież tam, te dziewczyny tylko się kręcą wokół tej rurki… Ale czy na pewno? Jedno jest pewne – atrybut mamy taki sam, czyli rurę.
To jak w końcu jest w tym strip clubie? Nie byłam, więc nie wiem, wszystko co teraz napiszę czerpię z opowieści osób pod wyżej omówionym przeze mnie postem oraz z różnego typu forów. Nasuwa nam się wiele pytań, dlatego omówię te z nich, które pozwolą nam wyjaśnić sobie to wszystko dogłębnie.
- Czy dziewczyny znają pole dance?
Część tak, a część nie. Pierwszy element zaskoczenia – część z nich doskonale radzi sobie na rurce. Wiele wcześniej uczęszczało na takie same zajęcia jak my, a swoje umiejętności prezentuje w klubie go – go. Bywa też na odwrót – dziewczyny przechodzą z klubów nocnych na zawody, gdzie zdobywają najwyższe miejsca. W tym momencie nasuwa się kolejne pytanie… - Czy kogokolwiek obchodzi to, co one tam robią?
Mowa oczywiście o klientach i właścicielach. Musimy zadać sobie pytanie, czy prowadząc taki biznes nie chciałybyśmy mieć dobrych tancerek, które tym, co robią zatrzymają klienta na dłużej? Pewnie, że byśmy chcieli, bo tu chodzi jedynie o zysk. A czy obchodzi to klientów? Nie wiem. Mogę przytoczyć jedynie komentarz jednej z Pań pod postem, który według mnie jest najlepszą odpowiedzią – „Tak i taki koleś siedzi przy barze i sobie myśli: „Cóż za doskonałe wykonanie allegry, co prawda mogłaby nogę bardziej doprostować, ale ładnie weszła na łokieć, ma też bardzo dobre gięcie, pewny chwyt” zamiast „CYCKIIIIII!””. - Po co one to robią?
A po co Ty pracujesz? Po to, żeby zarobić. Wydaje mi się, że nie robią tego, bo to ich marzenie od dziecka (chociaż nigdy nic nie wiadomo), ale musimy przyznać, że jest to dobry zarobek. Wiele z tych dziewczyn po prostu nie ma innego wyjścia. Kiedy o tym piszę to przypomina mi się przypadek jednej z uczestniczek programy Top Model dawno temu – dziewczyna z wielodzietnej rodziny, bez pieniędzy i możliwości rozwoju. Pojawiła się możliwość szybkiego i dobrego zarobku, więc skorzystała. Bez znajomości pole dance wkroczyła w świat klubów nocnych. Jak sama mówiła, wszystkiego nauczyła się tam, a kiedy podczas programu pokazała, co potrafi, to sama byłam w szoku. Profesjonalizm. Chciała tego? Nie. Ale jeżeli chciała coś osiągnąć, a nie miała możliwości innej pracy, to podjęła się tej. Człowiek bez środków do życia chwyta się każdej okazji. Postawmy się w takiej sytuacji. Nagle tracisz wszystko, napotykasz takie ogłoszenie, a dodatkowo masz umiejętności. Czy weźmiesz tę pracę – to zależy od Ciebie. Piszę to po to, żeby uświadomić Wam, że czasem nie ma innego wyjścia i te dziewczyny czasem go po prostu nie mają. - Strip club = burdel?
Nazywajmy rzeczy po imieniu. Zastanawiałyście się pewnie, czy każda z tych dziewczyn oprócz tańca na rurze robi dużo więcej? Część tak, część nie. Nie wrzucajmy wszystkich do jednego worka. Tak nam się to kojarzy, ale tak nie jest. Dziewczyny wcale nie zaprowadzają Panów za rączkę do oddzielnych pokojów. Są tam takie, których praca ogranicza się do tańca i nic więcej.
Czy kiedykolwiek będzie możliwe oddzielenie pole dance od klubów go – go? W końcy ówczesny pole dance jako pierwszy pojawił się właśnie w klubach nocnych, a nie sportowych. Mimo wszystko uważam, że tak. Musiałoby jednak zmienić się myślenie wielu osób i zrozumienie różnic. Każdy z nas ma prawo robić to, co mu się podoba i zarabiać tak, jak chce. Żadna praca nie hańbi i to należy wiedzieć. Pole dance to co innego, chociaż może wydawać się bardzo podobny do tego, co robią dziewczyny w klubach pole dance i co do tego nie możemy mieć pretensji, ponieważ wiele z nich zna pole dance doskonale. W odniesieniu do tamtego postu i całej zaistniałej sytuacji – pozwólmy innym robić to, co im się podoba. Tutaj również cytat jednej z Pań: „Każda zawsze pisze „to nie ta grupa, tu same ćwiczące pole dance a nie streaptiserki” a idę o zakład, że ta Pani już ma pełno wiadomości priv od krypto- streaptiserek”. Jest w tym pewnie trochę prawdy, a skoro jest to czemu te Panie muszą się ukrywać, żeby nie narazić się na falę hejtu? Dajmy innym żyć i brońmy wyznawanych przez siebie wartości. Jeżeli uważasz, że każda forma pole dance jest sportem to nadal musimy walczyć o zrozumienie różnić. Mam nadzieję, że tego dożyję!
Ja, moi drodzy, szykuję się na trening, a Was skłaniam do refleksji – jeżeli Ci się to nie podoba to nikt Cię przecież do tego nie zmusza. Inni tego chcą, albo nie mają innego wyjścia. Ale każdy zasługuje na szacunek – bez wyjątku 🙂
Strój ze zdjęcia: Control – Workout Wear
„Są tam takie, których praca ogranicza się do tańca i nic więcej” – Pracowałem w kilku strip clubach – jesteś naiwna jeśli w to wierzysz :). Ta praca w małym stopniu polega na tańcu. PRZEDE WSZYSTKIM polega na wyciąganiu od naiwniaków drogich drinków i tańcach prywatnych.
Aha, a dziewczyny, które tam pracują najczęściej można określić w dwóch słowach:
1. Patologia
2. Ćpanie (zwykle syntetycznych dopalaczy, które są największym gównem)
W kilku, to nie znaczy we wszystkich. Może postaraj się nie wrzucać wszystkich do jednego worka 😉
Zdecydowanie nie.
Pozdrawiam.
To co piszą w necie możesz włożyć między bajki. Piszesz, że nie pracowałaś w strip clubie i tam nigdy nie byłaś więc niestety niewiele wiesz. Ja byłem w kilku klubach barmanem. Znam barmanki, barmanów, managerów i tancerki z innych klubów więc uwierz mi, że grzeczne dziewczynki to tam nie pracują :).
Tak jak napisałaś tam nie zarabia się tym, że się ładnie tańczy, a stroje sportowe tam nie obowiązują, raczej skąpe bikini lub brak bikini ;). Nie wierzysz to się zatrudnij i wtedy zobaczysz jaka jest prawda, bo póki co prezentujesz postawę „nie byłam, nie widziałam, ale wiem, że tam wiele wartościowych i porządnych dziewcząt”. No chyba, że dla Ciebie zarabianie poprzez kuszenie dupą to praca dla porządnych dziewczyn :). To w takim razie przepraszam ?
Ty też we wszystkich takich klubach nie byłeś, więc chyba nie możesz tak mówić o całości 😉
Zatem w jakim klubie tak nie jest :-)? Rynek krakowski i wrocławski znam doskonale (ponad 5 lat pracy). Jedyne porządne dziewczyny w strip clubach to barmanki bo nie szczują klientów dupą, a jedynie wyciągają od nich drogie drinki :-).
Twoje podejście jest tak naiwne jak wielu facetów, którzy się w tych dziewczynach zakochują i myślą, że je stamtąd wyciągną oraz sprowadzą na „dobrą” drogę. Wielu takich jest, a tancerki się z nich śmieją bo prawda jest taka, że to najwięksi frajerzy :-).
Nie wierz w to co dziewczyny piszą w internecie.
Myślę, że będę wierzyła w to, co chce.
Pozdrawiam 😉
Zatrudnij się w strip clubie i wtedy porozmawiamy o faktach :-). Ja prywatnie lubię wiele dziewczyn z tych klubów, ale prawda o nich jest nie jest tak kolorowa jak piszesz. Pozdrawiam.
Nie mam zamiaru się zatrudniać. Jeżeli nie podoba Ci się to, co pisze to nie czytaj – całkiem proste 😉