Pewnie każdy z nas miał choć jedną małą przerwę od pole dance. Najczęściej nie jest ona od nas zależna. Bo która normalna pole dancerka z własnej woli rezygnuje z rury? Co prawda żadna z nas nie jest do końca normalna (tak, każdy już wie, że szczycicie się swoimi siniakami), ale żadna nie odpuszcza nawet jednego treningu. Niestety czasem siła wyższa zmusza nas do przerwy. Czy to kontuzja, choroba czy operacja. Kilka miesięcy temu napisała do mnie jedna z Was z zapytaniem, jak wróci do ćwiczeń po takiej przerwie. Wszystko zależy od tego, jaka była przyczyna tej przerwy. W moim przypadku ta przerwa trwała AŻ 5 MIESIĘCY! Sama jestem w szoku jak ja to wytrzymałam. Powroty nigdy nie są łatwe. I nie chodzi tutaj tylko o pole dance, bo każdy sport wymaga pewnej siły i umiejętności, które podczas przerwy bardzo szybko uciekają. Najważniejsze jest właściwe przygotowanie i stopniowe wprowadzanie wszystkich ćwiczeń.
Ale ponieśmy wodze fantazji… przychodzi ten moment, kiedy znów ja widzisz, dotykasz.. tą jedyną w swoim rodzaju, a ona jakaś taka zimna i oschła. Podchodzisz bliżej, włączasz Waszą ulubioną piosenkę i nagle wszystko powraca. Wszystkie wspólnie spędzone godziny, dni, a może nawet i noce. I znowu to czujesz i w końcu się udaje zrobić Twoją ulubioną figurę! (Z tego byłoby dobre romansidło, nie sądzicie?) Oczywiście chodzi mi o rurę. Nieważne, czy to ta w studiu czy może w Twoim domu. Ważne, że jest Twoja (tylko tą w studiu dzielisz się z innymi kursantkami, ale nikt nie musi wiedzieć). No to wracamy do rzeczywistości i tu najczęściej nie jest tak łatwo. Ja po tych 5 miesiącach i operacji jaką przeszłam, miałam problemy z podstawowym wejściem na rurę. Postanowiłam przeciwiczyć wszystkie figury od początku poziomu podstawowego. I to się sprawdziło. Małymi krokami wracam do dawnej sprawności. Przy takim powrocie bardzo ważne są dodatkowe ćwiczenia rozciągające i wzmacniające. Codziennie poświęcam około godziny na rurę i inne ćwiczenia, bo już nie mogę się doczekać, kiedy wrócę na zajęcia do mojego studia.
Co jest najtrudniejsze?
1) PRZEZWYCIĘŻENIE BÓLU – po kontuzji czy operacji towarzyszy nam nie rzadko spory ból. Nie możemy dopuścić do „zastania” organizmu. Aktywność fizyczna jest wskazana, ale wszystko z umiarem. Musimy wyczyść swoje ciało i to na ile możemy sobie pozwolić. 2) SILNA WOLA – początki zawsze są najgorsze. Kiedy kilka pierwszych razy mi nie wyszło i nawet najprostsze rzeczy sprawiały mi dużo kłopotu, miałam ochotę się poddać i nic nie robić. Jednak bardzo ważne jest wsparcie naszych najbliższych. To właśnie oni nie pozwolili mi się poddać, choć moja mama dostawała zawału przy każdej próbie nawet najprostszej figury.
3) SYSTEMATYCZNOŚĆ – to jest bardzo ważne. Wystarczy dzień przerwy i moje ciało jakby zapominało, co ma teraz robić. Każdy dzień przybliża nas do wyznaczonego celu, dlatego nie odpuszczajcie! (Teraz to gadam jak dobry trener).
Podsumowując, nieważne jak długo trwała Wasza separacja, wszystkie relacje da się odbudować ❤
Na koniec moje osiągnięcia z dnia dzisiejszego. Ptak i most, może nie idealnie, ale jestem dumna, że w ogóle dałam radę. I to jest najważniejsze, moi drodzy!
To post idealny dla mnie! Gdyby nie kontuzja nadgarstka (której ironicznie nabawiłam się 1 kwietnia…) niedługo swietowalabym 2 rocznicę z rurka. W rzeczywistości trochę się boję wrócić do ćwiczen i brak motywacji. W końcu minelo juz ponad pół roku, boję się że w studio nie dam teraz rady, a w domu ćwicze, ale rzadko mimo tego, ze wychodzą mi nawet trudniejsze figury to jakoś czuje się do niczego :/ taki całkowity zastój to mam od listopada, wcześniej starałam się ćwiczyc na tyle ile mogłam… mam nadzieje, ze jeszcze uda mi się odzyskać dawna sprawność, tylko najpierw muszę odpowiednio sie wzmocnić, polecasz może jakieś ćwiczenia typowo pod rurkę?
Wiadomo, że najtrudniejsze jest przezwyciężenie bólu i własnego strachu. Jednak najważniejsze jest to, że chcesz ćwiczyć i robić to, co kochasz. Myślę, że najlepsza będzie wizyta w studiu i rozmowa z instruktorem. Trudno mi doradzić jakieś ćwiczenia, bo każda kontuzja jest inna i trzeba do tego podchodzić indywidualnie. Ja stosuję się do zaleceń i rehabilitanta, dodatkowo przed ćwiczeniami na rurze robię taką rozgrzewkę, jak robimy na zajęciach w studiu. Na pewna musisz uważać, bo kontuzje nadgarstka są częste, ale myślę, że dasz radę! 🙂
Dla mnie też idealny post na teraz! Ja na początku października spadłam z rury i złamałam obojczyk… Dzisiaj byłam na drugim treningu od tamtego czasu i jest dziwnie, jest inaczej. Pewność siebie juz nie ta co kiedyś, poza tym znowu skóra zaczęła bolec i jakos tak wszystko wydaje sie trudniejsze. Tez jak cos kolejny raz nie wyjdzie to mam ochote wyjść i sobie odpuścić, ale mysle sobie, ze przeciez jak zaczynałam to nie potrafiłam nic a jak daleko zaszłam…. To skoro teraz umiem juz „cos” to chwila i bede w tym samym miejscu! Potrzebna ogromna dawka silnej woli, ale wierze, ze wszystko jest do odrobienia
Niestety takie są początki. Zaczynamy tak jakby od zera. Dzisiaj zrobiłam most i moje uda płakały z bólu. Najważniejsze, że chcesz to robić i dażysz do tego. Nawet bez kontuzji każdy ma chwilę załamania, dlatego trzeba się trzymać wyznaczonego celu 🙂
Pisz częściej posty, tęsknię za nimi 🙂 Ja jeszcze nie miałam żadnej przerwy, pomimo że trenuję dopiero 2 miesiące, nie opuściłam ani jednego treningu. Już byłam raz mocno chora, ale przyszłam. Z ogromnymi zakwasami po pierwszych treningach również. Najbardziej bałam się ćwiczyć podczas miesiaczki, ale nie było tak mega źle. Nawet nie dopuszczam do siebie myśli, ale opuścić choć jeden trening!
Oj uwierz, że chciałabym pisać częściej, ale przygotowania do matury mnie zabijają 🙁 To super, że nic nie opuściłaś, zazdroszczę! Tak jest najlepiej, pokonujesz swoje słabości. I robisz szybsze postępy, więc same plusy! 🙂
[…] koniec przypominam o wcześniejszych postach, z powrotu na rurkę: tutaj i […]