Gdzie znalazłam przyjaciółki? Na rurce!

Ostatnio mam coraz mniej czasu i wpisy pojawiają się rzadziej. Ciągle szukam chociaż chwili, żeby napisać przynajmniej część postu. Niestety przygotowania do matury mnie wykańczają, dlatego na rurę wracam dopiero w lutym. 

A dzisiaj o czymś, co spotkało chyba każdego z nas. Cofniemy się trochę w czasie, każdy o inną liczbę lat. Podejmiecie decyzję, że chcecie trenować pole dance, ale trochę się boicie, nie wiecie kogo tam spotkacie, czujecie się niepewnie. Kilka pierwszych zajęć mija w ogólnej nieśmiałości, dopiero po pewnym czasie spośród swojej grupy zauważasz tą jedną, a może jest ich kilka? Tą osobę z którą czujesz się już pewnie i uwaga – to właśnie Twoja przyjaciółka od rury! Ja zanim znalazłam swoje dwie przyjaciółki, zmieniłam skład grupy 3 razy. Z Sandrą  (mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko użyciu Waszych imion) złapałam kontakt od razu, polubiłam ją, jest prawie w moim wieku, więc może być to też tym spowodowane. Wcześniej chodziłam do grup z dziewczynami starszymi ode mnie, z którymi po prostu nie mogłam się dogadać. Z Sandrą chodziłam na zajęcia już jakiś czas, kiedy nagle na zajęcia przyszła Natalia. Darła się tak, że słychać ją było chyba w sąsiedniej kamienicy i szczerze? Nie polubiłam jej. Szybko jednak zmieniłam zdanie. Okazała się super dziewczyną. Od tego momentu z jeszcze większym zniecierpliwiniem czekałam na kolejne zajęcia. Czujecie to samo, prawda? Przed zajęciami wszystkie jesteście gotowe do działania, a po zajęciach wzajemnie odklejacie swoje zmęczone ciała od podłogi. To z nimi porównujesz nowe siniaki i to one robią Ci najlepsze zdjęcia na rurce. Pokochałam je, bo każda z nas mogła być sobą. Nie musiałyśmy udawać i popisywać się, która umie więcej i lepiej. Pomagałyśmy sobie przy każdej figurze i wzajemnie motywowałyśmy. Niestety nie zawsze takie spotkasz na swojej drodze. Część dziewczyn tylko stoi i marudzi, co robimy dalej, bo przecież ONA już to umie. I po co to wszystko drogie Panie? 

Jest mi bardzo przykro, że po powrocie na rurę, tylko jedna z nich będzie mi towarzyszyć. Cieszę się jednak, że je poznałam. Mam nadzieję, że Wy też macie swoje przyjaciółki od rury. W końcu lepiej mieć kogoś kto zadzwoni na pogotowie po solidnym treningu  (po tym normalnym w sumie tez) 🙂 

Podobał Ci się ten tekst? Zostaw komentarz!