Rura jest jak Święta… Ciągle na nią czekasz!

Dzisiaj leżąc w łóżku, rozmyślałam o tym, że dawno nie pisałam (z góry przepraszam!), ale cały ten Bożonarodzeniowy szał dał mi się we znaki (i chyba moim nauczycielom też). Bardzo trudno było mi znaleźć chwilę wolnego, ale teraz mam zamiar to naprawić. Wracając do początku, leżałam tak w łóżku i myślę o tych wpisach i nasunęło mi się takie porównanie, że rura jest jak Święta, bo ciągle na nią  czekamy. Możecie powiedzieć, że Święta są przecież raz w roku, a my chodzimy na rurę przynajmniej raz w tygodniu, ale dla mnie tak jest. Na rurę wrócę dopiero w styczniu, więc w tym momencie będzie to dla mnie mega święto. Ale tak na co dzień, kiedy pochłania nas wiele innych spraw, rura jest swego rodzaju odskocznią, gdzie możemy być po prostu sobą. Nie jest tak? Wyobraź sobie teraz, że wchodzisz do swojego studia, idziesz się przebrac, rozmawiasz z innymi o tym, co jeszcze musisz zrobić, jesteś już prawie gotowa, wchodzisz na salę i spośród kilku rurek wybierasz tą swoją, jedyną. Ktoś może powiedzieć „przecież ona jest taka sama jak inne!” O nie, nie moi drodzy, ta jedna jest wyjątkowa, bo jest moja (ogólnie należy do studia, ale są Święta, więc możemy się trochę ponieść). Ustaliliśmy już, że masz tę swoją rurę i czekasz tylko, aż instruktorka przyjdzie i cala magia się zacznie. Już ją widzisz, już tu idzie, już mówi, że zaczynamy zajęcia i… odpadasz. Kompletnie dajesz się ponieść tej sile, która Cię prowadzi na sam szczyt rury (w sumie nie wiem, czy rura ma szczyt, ale możemy to tak nazwać, będzie ładniej). Po drodze kilka razy umierasz, bo tu Cię chcą dociągnąć albo zauważasz, że Twoje ręce i nogi wygięły się w dziwną stronę i zaraz pobijesz rekord Guinnessa w najdziwniejszej pozycji świata. I nagle czar pryska. Instruktorka mówi, że bardzo dziękuję za zajęcia, a Ty gdzieś z podłogi bijesz się wewnętrznie czy błagać o więcej czy jednak dzwonić po karetkę. I mimo, że jesteś bliska tej karetki, to i tak weszłabyś na górę jeszcze raz (albo ktoś musiałby Cię tam wsadzić). Ubierasz się, żegnasz z innymi, którzy też są bliscy pogotowia i wychodzisz. Kiedy zamykasz za sobą drzwi, poniekąd stajesz się kimś innym, wracasz do swoich obowiązków, opanowujesz oddech i jedziesz dalej. Zazdroszczę instruktorkom, których praca odbywa się ciągle na sali treningowej. Chyba zdecydowanie tęsknię za rurą. Jeszcze tylko parę tygodni i ja też znowu to poczuje. 

I tak jest. Pójdziesz na zajęcia, ale na każde następne czekasz z utęsknieniem, tak jak na Święta Bożego Narodzenia 🙂 Dorośli często podczas Świąt zapominają jak to było, kiedy byli jeszcze dziećmi. Święta były magicznym czasem i nie liczyło się nic więcej. Dorośli myślą w pierwszej kolejności o jedzeniu, sprzątaniu i prezentach, a może to, co najważniejsze ucieka nam sprzed nosa? Życzę Wam, abyście w tym roku poczuli magię Świąt i choć na chwilę stali się jescze raz dziećmi. Oprócz tego życzę Wam oczywiście spokoju i odpoczynku, tego pięknego czasu spędzonego w gronie najbliższych, a prezenty i całe stoły jedzenia możemy zostawić na potem (może jak nie zjemy tak dużo, to nie będziemy się toczyć na zajęcia jak duże kulki, tylko jak takie mniejsze kulki 🙂 ). Wesołych Świąt moi Kochani ❤

Podobał Ci się ten tekst? Zostaw komentarz!