Na prośbę Marysi piszę post o podejściu osób trenujących pole dance do stosowania magnezji. Zacznijmy od tego, co to jest jest w ogóle magnezja? Chodzi mi tutaj również o inne specyfiki, które mogą poprawić nasz uchwyt. Magnezja – hydroksowęglan magnezu, związek nieorganiczny, najczęściej występuje pod postacią proszku. Taka forma jest najłatwiejsza w użyciu, ponieważ wystarczy tylko opruszyć dłonie. Najczęściej korzystamy chyba jednak z magnezji w płynie – ja też jestem zwolenniczką tej formy. Przejdźmy do konkretów. Na Facebook’owych grupach pole dance przeprowadziłam ankietę. Najwięcej osób zagłosowało za tym, że bardzo często używają magnezji, mniej z Was powiedziało, że używa jej tylko czasami, znaleźli się i tacy, którzy nie używają jej wcale. Niektóre dziewczyny pokusiły się nawet o wyrażenie własnej opinii w komentarzu za co bardzo im dziękuję! Poniżej zamieszczam wyniki ankiety.
Wiele osób nie wyobraża sobie zajęć bez użycia magnezji, ja także, chociaż miewam dni, kiedy zupełnie jej nie potrzebuję. Od czego to zależy? Myślę, że przede wszystkim od predyspozycji każdego z nas. Jednej osobie dłonie pocą się bardziej, innej mniej. Kiedyś usłyszałam, że zależy to również od umiejętności. Im więcej umiesz, tym mniej magnezji potrzebujesz. Sama nie wiem czy bym się z tym zgodziła. Na pewno skóra się przyzwyczaja do rury i wysiłku, ale myślę, że każdy ma gorszy dzień. Ola napisała, że używa magnezji tylko kiedy jest gorąco i ślizga się na rurce. Bardzo jej zazdroszczę. Kiedy było +30 stopni, pomimo użycia hektolitrów magnezji, zjeżdżałam przy choćby najmniejszym dotknięciu rury. Podsumowując, myślę, że największe znaczenie mają predyspozycje każdego z nas.
Weźmy teraz pod lupę osoby, które używają magnezji, częściej lub rzadziej. W tym momencie skorzystam z ankiety niedawno przeprowadzonej na Facebook’owych grupach. Bez sensu było tworzenie takiej samej ankiety.
Jak widać, najwięcej osób używa OCUN oraz DRY HANDS. Mniej osób używa takich preparatów jak BEAL, ITAC 2 oraz MAMMUT. Skupię się na opisaniu dwóch najpopularniejszych preparatów.
1) OCUN – magnezja w płynie, stworzona na bazie alkoholu. Sprawia to, że szybko osusza dłonie i doskonale absorbuje wilgoć. Dostępna w dwóch pojemnościach: 100 ml i 200 ml.
Gdzie kupić? Magnezja dostępna jest na wielu stronach internetowych, jednak skupiając się na pole dance, mamy do wyboru: Pole Dance Butik, Beng Shop, M-pole dance.
Ile kosztuje? Na każdej z tych stron mamy inną cenę i wahają się one od 22 – 30 zł.
2) DRY HANDS – magnezja w płynie, mimo małej pojemności (30 ml lub 60 ml) jest bardzo wydajny, bo już mała ilość wysusza dłonie i zwiększa przyczepność. U mnie ta magnezja sprawdza się najlepiej, ale swoje trzeba zapłacić, bo nie należy do najtańszych.
Gdzie kupić? Pole Dance Butik, M-pole dance.
Ile kosztuje? Cena za 30 ml to ok. 50 zł, a za 60 ml to ok. 70 zł.
Podsumowując, warto stosować magnezję, ponieważ bez niej czasami ani rusz. Najczęściej w gorące dni, kiedy dłonie bardzo szybko nam się pocą, praktycznie każdy z nas jej używa. Większość osób na pewno na początku, nie może się bez niej obejść. Skóra musi się przyzwyczaić, ale czasem jest to niezależne od nas. Warto wydać mniejszą czy większą kwotę, ale trzymać się mocno i nie puszczać!
A co, jeśli nie możesz się zdecydować, którą magnezję wybrać? Nigdy nie stosowałaś żadnego z tych preparatów i nie chcesz wydawać pieniędzy na marne? Możesz skorzystać z aktualnej oferty sklepu M-pole dance, gdzie możesz kupić kilka testerów w jednej paczce. Każdy preparat wystarczy na 1 – 2 zastosowań, a znajdują się tam:
Ocun 10 ml
Beal 10 ml
Dry Hands 5 ml
Mammut 10 ml
Itac 2 Regular 5 g
Itac 2 Extra 5 g
Za testery tych 6 produktów zapłacicie tylko 39zł.
Nie ma na co czekać, wybierajcie swoją magnezję 🙂
Myślę, że to zależy też od instruktora, który jest przecież dla kursantek wzorem i autorytetem- ja magnezji nie używam prawie wcale (a podczas prowadzenia zajęć- nigdy) i mam tylko pojedyncze kursantki, które mogłyby powiedzieć, że używają jej zawsze- to te, które mają problem z nadmierną potliwością. Duża grupa używa jej tylko wtedy, gdy robią coś nowego, wymagającego pewnego chwytu i mają akurat dzień gorszej przyczepności, mam też takie, które nie używają wcale. Dodam, że magnezję podczas zajęć zapewnia bezpłatnie studio. Dlaczego jest taka rozbieżność między wynikami ankiety a moim doświadczeniem? Moja teoria w tej chwili jest taka, że jest to wynik edukacji prowadzonej przeze mnie od pierwszych zajęć- kiedy początkująca kursantka mówi mi, że się ślizga, to nie odsyłam jej po magnezję, tylko mówię: „Spokojnie, to normalne, z czasem Twój chwyt się wzmocni i będzie lepiej”. Kiedy pytają o magnezję tłumaczę, że jest jak asekuracja- przy nowych figurach, niebezpiecznych (na pewno nie podstawowych), a potem prędzej czy później trzeba z niej zrezygnować, by przekonać się, czy już coś opanowałyśmy. Moje dziewczyny uczą się polegać na swojej sile, a nie wspomagaczach. Mnie osobiście przerażają trochę wyniki opublikowanej przez Ciebie ankiety i przypominam sobie, że czasem patrzę zdziwiona jak przychodzą do mnie na zajęcia dziewczyny z innych szkół i na wstępie sięgają po magnezję- jeszcze zanim rozgrzeją rurę, sprawdzą przyczepność czy dowiedzą się, co mają zrobić. Uważam, że jeśli nie potrafisz czegoś zrobić bez wspomagania,to tak naprawdę nie potrafisz tego zrobić wcale (pomijając przypadki medycznych problemów z potliwością). Ciekawe, czy tylko ja wyznaję taką dziwną filozofię.
Być może tak jest. Ja bardzo często robiąc pierwszy raz jakąś figurę potrzebuje magnezji, a potem już nie. Myślę że dziewczynom nie chodzi o ty, że używają magnezji zanim spróbują, tylko jak widzą, że bez tego się nie obejdzie lub mają problem z potliwością 🙂
Zgadzam sie z autorka postu – to ja jestem ta osoba, ktorej brak magnezji powduje problemy nawet we wspinaczce – cwicze 2 lata po 3 razy tygodniowo i nie sadze, bym nie opanowala zwyklej wspinaczki 😉 Nie mam medycznych problemow z potliwoscia, ale jezeli wiem, ze czeka mnie wysilek lub nerwy – dlonie same zaczynaja mi sie pocic. Nie wspomne tez o zwyklym siedzeniu na rurce – podstawowym lub przy release – nie mam co probowac pod koniec zajec, bo od razu zjezdzam. A wystarczy, ze zajecia sie skoncza – to nagle magicznie caly problem z poceniem znika 😉 Nie powiem – bardzo niekomforotowo sie poczulam czytajac Pani komentarz, Pani Joanno. Jakby magnezja byla pojsciem na latwizne – a nie wystarczy przyjac, ze kazdy jest inny i po prostu preferuje cos innego? I nie jest to krestia asekuracji czy przede wszystkim nieumiejetnosci wykonania figury (ta czesc wypowiedzi najbardziej we mnie uderzyla), a po prostu najzwyczajniej w swiecie kwestia indywidualna, wyboru?
Pozdrawiam,
Asia
Chyba każdy z nas powinien spróbować i sam uznać czy jest mu to potrzebne czy nie 🙂 W końcu każda z nas zna swoje ciało najlepiej i swoje potrzeby.
Asiu, przepraszam, że przechodzę na „Ty”, ale myślę, że tak będzie wygodniej. Nie miałam zamiaru nikogo urazić. Uczę dłużej niż Ty trenujesz i piszę na podstawie własnego doświadczenia. Spotkałam się też z dziewczynami, które na początku miały tak jak Ty, pociły się na zajęciach „ze stresu” i ten problem zazwyczaj ustępuje po paru lekcjach. W porządku, każdy jest inny- nikt Ci nie zabrania używania magnezji jeśli uważasz, że jest Ci to niezbędne do szczęścia. Mam tylko na myśli, że czasem to jest oszukiwanie siebie i zwyczajne pójście na łatwiznę. Wystarczy trochę cierpliwości i naprawdę można robić rzeczy, o których nam się wcześniej nie śniło. To tak jak z dopingiem u sportowców- można, bo tak jest łatwiej, tylko po co? Przeczytałam swój komentarz raz jeszcze i naprawdę nie wydaje mi się, że kogokolwiek atakuję- po prostu piszę o swojej filozofii dotyczącej magnezji.
Dodam jeszcze jedno: być może ma tutaj znaczenie forma zajęć. Wiem, że ciężko jest utrzymać motywację, kiedy wszystkim na sali coś wychodzi, a mnie nie- bo się nie trzymam. Ja stawiam na indywidualność i dlatego uczę w małych grupach na poziomie open- max 4 osoby na sali, do każdego po kolei podchodzę i pokazuję, czego dziś będzie się uczyć. Dzięki temu, że dziewczyny są czasem na zupełnie różnych poziomach i nie trzeba robić tego, co grupa, nikt się z nikim nie porównuje i nie czuje presji. Jednym nauka invertu zajmuje trzy zajęcia, a innym rok i nie ma w tym nic złego. Każdy uczy się w swoim tempie i w zgodzie z własnymi predyspozycjami- nie ma tak, że na tym poziomie musisz zrobić to i koniec- jeśli Ci to nie leży, spróbuj jeszcze trzy razy, a potem zrobimy co innego- do tamtego możemy wrócić kiedy indziej albo wcale. Zjeżdżanie z rury nie jest dramatem nie do przeskoczenia. Nie trzymasz się dziś na rękach? Ok, to zrobimy coś na nogach/pachach/łokciach. Nie trzymasz się niczym? Każdy ma takie dni- powzmacniajmy się w takim razie staniem na rękach albo porozciągajmy z użyciem rurki- możliwości naprawdę jest miliard. Dziewczyny szybko pozbywają się kompleksów i stresu po prostu nie ma, jest tylko zabawa. I nie ma potrzeby używać magnezji, bo słaba przyczepność to nie koniec świata.
U mnie na zajęciach dziewczyny też biorą co chwila magnezję, jednak odkąd pamiętam Zofia powtarza – pocą się ręce umyj rurę, idź umyj dobrze wytrzyj, wracaj na rurę. Tak wyglądają zajęcia indywidualne, bez oszukiwania. Ręce się przyzwyczają, a my pozbędziemy się złego nawyku :p
umyj rurę i umyj ręce* gdzie ja zjadłam ręce 😀
Wiadomo, ja też zawsze najpierw myje ręce, ale to nie zawsze pomaga, dlatego magnezja to sprawa indywidualna każdego z nas 🙂
What a material of un-ambiguity and preserveness of valuable experience about
unpredicted feelings.
[…] Wybór na rynku jest bardzo duży. O tym, jaką magnezję warto wybrać pisałam więcej tutaj. Jednak wybór tej najlepszej dla Ciebie często jest bardziej skomplikowanym procesem. W taką […]